Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
559
BLOG

Odebrać głos emigrantom?

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 119

W dniu wyborów trafiłem w radiu na jakiś reportaż z USA, w którym pewien polonus przez kilkanaście sekund opowiadał o tym, jakie dla emigracji ważne jest głosowanie i że tego prawa emigrantów nigdy nie wolno pozbawić.

Wiele razy zastanawiałem się, dlaczego właściwie o tym, jak będzie rządzona Polska, mają decydować ludzie, którzy wyjechali stąd lata temu, nie mają zamiaru wracać, a ich faktyczne związki z krajem są żadne. Bo przecież trudno uznać za takie oglądanie wiadomości i komentowanie polskiej polityki w Internecie. Emigrant nie płaci w Polsce podatków, nie styka się na co dzień z polską rzeczywistością, ale często uważa, że najlepiej wie, co i jak powinno być urządzone w naszym państwie.

Głosowanie za granicą wcale nie jest standardem. Niedawno, ze spory zaskoczeniem, dowiedziałem się od znajomych z ambasady brytyjskiej, że Brytyjczycy nie mają takiej możliwości. Dla nich jedynym rozwiązaniem są postal votes, o które muszą się najpierw postarać.

Jak w każdej sprawie, tak i w tej wskazane jest rozsądne podejście. Czy głos powinien tracić ktoś, kto wyjechał na przykład na trzyletni kontrakt? Z pewnością nie. Czy powinien go stracić ktoś, kto w jakiś ścisły sposób, nawet mieszkając za granicą od dawna, jest powiązany z ojczyzną - np. prowadząc tu firmę na odległość, robiąc interesy albo pracując w jakiejś formie dla rządu? Raczej nie.

Ale co z Polonusem, który mieszka poza krajem wiele lat, interesów nie prowadzi, w Polsce bywa od wielkiego dzwonu, praktycznie jako turysta, podatki płaci gdzie indziej? W takim wypadku powinna pewnie istnieć jakaś cezura czasowa. Może 10 lat nieobecności?

Mam też wątpliwości, czy jako emigrację można by potraktować - także ze względu na Schengen - stałe zamieszkanie w innym kraju UE. Tak by nakazywała logika - w końcu Polak, żyjący od 15 lat w Hiszpanii, może mieć z Polską znacznie mniej wspólnego niż emigrant z Australii. Być może jednak istniałyby tutaj jakieś problemy prawne.

To, o czym piszę, to oczywiście utopia. Po pierwsze - żadna partia nie zdecydowałaby się dzisiaj nawet na wstępną debatę o takiej propozycji. Platforma wygrała także dzięki głosom nowej, brytyjsko-irlandzkiej emigracji. PiS mógł liczyć na amerykańską Polonię. Poza tym, gdyby taka propozycja się pojawiła, zapewne trafiłaby do Trybunału Konstytucyjnego. Mimo to tutaj możemy takie pytanie postawić, więc ja je stawiam.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka