Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
234
BLOG

Górnik - zawód jak każdy

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 15

Wiem, że moment jest trudny. 23 górników z Halemby nie żyje. Ale właśnie teraz muszę o tym napisać, bo reakcja - rządu, nie zwykłych ludzi - na tę tragedię pokazuje, że górnicy są wciąż uważani za grupę, której należy się szczególne traktowanie. Tymczasem nie ma do tego żadnych powodów.

Zaczynając od sprawy najbardziej bulwersującej i irytującej: według tego, co podają m.in. „Wiadomości” TVP, wynika, że od rządu (generalnie, bo składają się na to pieniądze z różnych źródeł: Ministerstwo Pracy, rezerwa budżetowa i Kancelaria Prezydenta) każda rodzina zabitego górnika może dostać dobrze ponad 50 tysięcy złotych. Przyznam, że trochę mnie przytkało. Nie przypominam sobie, aby jakakolwiek rodzina pracownika, który zginął w miejscu pracy kiedykolwiek dostała takie wsparcie poza ogólnymi procedurami, które przecież i w tym wypadku obowiązują. Nie przypominam sobie, aby tak hojni byli prezydent, premier i minister pracy wobec rodzin osób zabitych w hali Targów Katowickich. A przecież różnica jest zasadnicza: ludzie w hali mieli prawo sądzić, że są w bezpiecznym miejscu. Górnicy w Halembie doskonale wiedzieli, jak ryzykują, wybierając taki zawód.

Hojność rządu akurat w tym jednym przypadku jest bezprecedensowa. Każdy ma prawo oczekiwać, że gdyby na stanowisku pracy zginął teraz maszynista, pilot, nurek, marynarz czy ktokolwiek inny, premier, prezydent i minister pracy także jemu sypną 50 tysięcy złotych. I jeszcze 5 tys. na pogrzeb, mimo że każdemu przysługuje prawo do zasiłku pogrzebowego z ZUS. Bo niby w czym jest gorsza np. śmierć pojedynczego marynarza od śmierci pojedynczego górnika, choćby i razem z nim zginęło 20 innych?

Mam nadzieję, że gdy opadną emocje związane z katastrofą w Halembie, ktoś zada publicznie pytanie, czy równie hojnie rząd będzie wspierał rodziny ofiar w innych zawodach.

Oczywiście, choć z logicznego punktu widzenia działanie rządu nie ma żadnego uzasadnienia, wiadomo, czemu dzieje się, jak się dzieje. Górnik był symbolem w Peerelu, był dopieszczany za Gierka i tak zostało. Sami górnicy pielęgnują mit o wyjątkowości swojej pracy, a rządzący ulegają albo jego urokowi, albo strachowi przed kolejnym najazdem górniczej tłuszczy na stolicę. I kosztem wszystkich obywateli przyznają górnikom kolejne przywileje. Przyznaję, gdy teraz widzę ludzi przed budynkiem Halemby i słyszę, co mówią, jednocześnie przed oczami staje mi ostatnia górnicza demonstracja w Warszawie, z kompletną demolką i bitwą z policją. I jakoś nie potrafię się zdobyć na pełną empatię wobec tych, co są w Rudzie Śląskiej.

Wkurza mnie, że żaden rząd nie miał dość odwagi, żeby się przeciwstawić górniczemu lobby. Że żaden nie zawalczył z mitem o górniczej wyjątkowości. Że żaden nie powiedział jasno: górnik to zawód jak każdy inny. Nikt nikogo nie zmusza do zostania górnikiem, a kto nim zostaje, wie, co ryzykuje. Jasne, to zawód z pewnością ciężki i z pewnością górnicy mają prawo do bezpieczeństwa pod ziemią. Jeśli w Halembie ktoś zawinił, to powinien mu się do tyłka dobrać prokurator.

Ale czemu górnik ma być ważniejszy np. od marynarza czy pilota? Czy pilot ma lżejszą pracę? A kontroler ruchu lotniczego? A kierowca TIR-a? A strażak albo policjant? Albo nauczyciel akademicki? Czy znajdzie się premier, który powie w końcu, że górnik to nie jest zawód z jakąś misją? Rąbanie węgla to nie misja, to normalna praca, jak tysiące innych, tyle że w szczególnych warunkach. Ale w gruncie rzeczy każdy prawie może to powiedzieć o swojej pracy. Każde warunki są w jakiś sposób szczególne.

Nie piszę tego, żeby umniejszyć skalę tragedii. Jak najdalszy jestem od braku szacunku dla rodzin ofiar. Ale dość mam bezzasadnego kultu górnika. I liczyłbym, że rząd wytłumaczy się ze swojej wyjątkowej w tym wypadku hojności.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka