Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
9081
BLOG

„Przegrzany temat” według ministra Jassera

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 63

Rzetelny tekst o zablokowaniu możliwości rozwoju portu w Świnoujściu opublikowała „Gazeta Wyborcza”. Napisał go Andrzej Kublik, od dawna te sprawy monitorujący. Nie będę relacjonował artykułu w szczegółach – wystarczy kliknąć w link i przeczytać samemu.

W skrócie sytuacja przedstawia się następująco. Choć ułożenie rury Nordstreamu bezpośrednio na dnie morza w poprzek północnego toru podejściowego do Świnoujścia nie pogorszyło obecnych warunków działania portu, to zablokowało możliwości jego rozwoju poprzez ograniczenie możliwości wpływania do niego tymże torem (głębszym od drugiego, zachodniego, położonego na niemieckich wodach terytorialnych) statków o głębszym zanurzeniu (powyżej 13,2 m). Infrastruktura, która ma zostać w porcie zbudowana w ciągu kolejnych lat, umożliwiłaby zawijanie tam statków o większym zanurzeniu, a takich jest coraz więcej. O tendencji do powiększania rozmiarów statków wie każdy, kto nawet pobieżnie interesował się transportem morskim.

Port w Świnoujściu – jak wskazuje Kublik – leży w strategicznym miejscu i mógłby się stać ważnym węzłem szlaków transportowych. Dziś nim nie jest. Pokazują to statystyki – obrót Świnoujścia w 2011 r. wyniósł nieco ponad 10,5 mln ton. Dla porównania – Hamburg miał w tym samym roku obrót ponad 132 mln ton. Nawet uwzględniając wszystkie czynniki, działające w tym przypadku (położenie, dostępną infrastrukturę itd.) dysproporcja jest porażająca. Świnoujście, przy swoim korzystnym położeniu, ma obrót wynoszący 1/13 tego, co niedaleki Hamburg. Jeśli zaś ktoś uważa, że porównanie z portem w Hamburgu jest jednak na wyrost, to proszę bardzo: niewielki i położny znacznie mniej strategicznie od Świnoujścia port w Kilonii miał w zeszłym roku obrót ponad 6 mln ton. Rostock – 22 mln ton (niewielki spadek wobec 2011 r.).

Kto chce, może zobaczyć, jak to zjawisko wygląda przedstawione graficznie. Wystarczy wejść na znakomitą stronę, pokazującą na żywo ruch statków na całym świecie (www.marinetraffic.com)  i ustawić mapę na Bałtyk. Natychmiast zauważymy, że główny szlak transportu morskiego (statki oznaczone na zielono i czerwono) omija Polskę i prowadzi w kierunku portów niemieckich. Ten stan rzeczy można by – jak wskazuje Kublik – odmienić w przyszłości przynajmniej częściowo. Na przeszkodzie stoi jednak bałtycka rura.

Kublik opisuje nieskuteczne próby rządu Tuska wywarcia nacisku na Niemcy w celu skłonienia ich do zakopania rury, a także stwierdza, że prawdopodobnie obecnie Ministerstwo Transportu nie robi w tej sprawie nic. Pomysł wytyczenia nowego toru wodnego należy uznać raczej za fantasmagoryczny, zwłaszcza jeśli liczymy – a tak miało twierdzić Ministerstwo Infrastruktury (gdy istniało) – że koszty weźmie na siebie strona niemiecka.

Przypomnijmy zatem jeszcze czcze przechwałki Radosława Sikorskiego z 2010 r. W marcu tamtego roku „Wyborcza” relacjonowała:

Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział dziś w Budapeszcie, że strona niemiecka uwzględniła polskie postulaty w sprawie rurociągu Nord Stream, dotyczące tego, by nie zagrażał on „ani teraz, ani w przyszłości” dostępowi do portu w Świnoujściu.

Minister, który wziął dziś udział w spotkaniu szefów dyplomacji krajów Grupy Wyszehradzkiej, powtórzył w rozmowie z dziennikarzami, że Polska nie jest entuzjastą tego projektu.

Ale – jak powiedział – cieszy się, że strona niemiecka uwzględniła polskie postulaty dotyczące tego, aby rurociąg „nie zagrażał ani teraz, ani w przyszłości dostępowi do portu w Świnoujściu”.

Szef MSZ poinformował, że zapadły decyzje o przeniesieniu części rurociągu na północ, na głębsze wody oraz o zakopaniu około 20 km rurociągu, tak aby jedynym ogranicznikiem żeglugi po Bałtyku były cieśniny duńskie. – O to nam chodziło, to dowodzi, że dobre stosunki z Niemcami przynoszą efekty - powiedział Sikorski.

Najprostsza diagnoza jest taka, że Sikorski albo kłamał, albo został okłamany przez naszych niemieckich przyjaciół. Nie mógł przecież mieć na myśli zakopania rurociągu na zachodnim torze wodnym, bo ten jest płytszy. Musiało mu chodzić o tor północny.

Ciekawie byłoby dzisiaj poprosić pana ministra o skomentowanie swoich ówczesnych słów, co podsuwam tym kolegom dziennikarzom, którzy nie obawiają się zadawać trudnych pytań, a od których pan minister się jeszcze nie odizolował.

A teraz rzecz naprawdę bulwersująca – i nie używam tego słowa w przesadnym znaczeniu. Jest sobie mianowicie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na stanowisku podsekretarza stanu pewien były dziennikarz, kiedyś szef biura agencji Reuters na Europę Środkową, Adam Jasser. Dziś Jasser nie występuje w roli obserwatora. Zamienił ją z zaskakującą łatwością na rolę rządowego propagandzisty, którego gorliwość w obronie każdego posunięcia rządu i dawania odporu krytykom jest wyjątkowa nawet jak na tę ekipę. Wie o tym każdy, kto śledzi Jassera na Twitterze (@AdamSJasser). (Nawiasem mówiąc, to niezwykle ciekawe studium przypadku – jak z dziennikarza, opisującego rzeczywistość, można stoczyć się do roli nadwornego przytakiwacza.)

Po publikacji tekstu Andrzeja Kublika podjąłem z Adamem Jasserem następujący dialog na Twitterze:

 

Ja: Oszołom Andrzej Kublik w „GW” twierdzi, że rząd położył laskę na sprawie dostępu do portu w Świnoujściu. Co na to MSZ? Nic. Bo i po co.

Ja: RT @DybaBojarski: Może złote usta rządu uzasadnią, że teraz to poduszkowce oraz brak nam całościowego spojrzenia @AdamSJasser @konradniklewicz?

Jasser: no tak, będzie problem z lotniskowcem Abraham Lincoln

Jasser: pomyliłem się. Nie ma problemu z Abraham Lincoln. Ma zanurzenie 11 m. Największe gazowce q-max 12 m.

Ja: @AdamSJasser Rozumiem, że innych statków – np. kontenerowców – Świnoujście już przyjmować nie musi? Pogrążasz się.

Ja: @AdamSJasser Poza tym jesteś niekonsekwentny. Z Twoich tłytów wynika, że przegrodzenie toru wodnego rurą nie jest problemem.

Ja: @AdamSJasser Powstaje pytanie, po co w takim razie Sikorski deklarował, że będzie tę sprawę załatwiał, a nawet, że załatwił?

Ja: @AdamSJasser Postanowił się zająć nieistniejącym problemem?

Jasser: @lkwarzecha skala ma znaczenie

Ja: @AdamSJasser Absurdalna odpowiedź, nie na temat.

Jasser: @lkwarzecha Ale już widzisz, że to przegrzany temat?

 

Muszę przyznać, że choć arogancja tej ekipy i jej, mówiąc delikatnie, momentami mocno lekceważący stosunek do państwa polskiego już mi spowszedniały, to jednak ta wymiana zdań z podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów mną wstrząsnęła. Oto wysoki urzędnik z bliskiego otoczenia premiera całkiem otwarcie kpi z jednej z najtrudniejszych dla Polski geopolitycznie kwestii i nazywa ją „przegrzanym tematem”. Takie oskarżenia nie przychodzą mi łatwo i staram się ich unikać, ale trudno w takim momencie nie zadać sobie pytania, czy taka osoba aby na pewno działa w interesie Rzeczypospolitej.

Nawet jeżeli uznać, że Adam Jasser prezentuje na Twitterze wyłącznie własne, prywatne opinie, to przecież prezentuje je publicznie, pełniąc w strukturze władzy określoną rolę. I można założyć, że to są opinie w otoczeniu premiera zyskujące akceptację. 

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka