Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
10140
BLOG

Popiersie Wielkiego Restauratora

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 62

 

Gdy w środę z samego rana, jadąc do Radia Wnet (mającego siedzibę w hotelu Europejskim) dotarłem na Plac Piłsudskiego, dostrzegłem tam majestatyczne, ogromne popiersie na tle flag i transparentów. Czy to może papież Polak? A może sam Piłsudski? Lub może Lech Kaczyński – nieustępliwa HGW pozwoliła na choćby tymczasowe upamiętnienie zmarłej tragicznie głowy państwa? Czyjaż to podobizna stanęła w miejscu papieskiego krzyża, naprzeciw Grobu Nieznanego Żołnierza? Przyjrzałem się jej zrazu z daleka.


Oblicze wydało mi się jakoś znajome. To wysokie czoło, widoczne na nim skupienie nad najważniejszymi problemami ludzkości, takimi jak globalne ocieplenie lub globalne ubóstwo, grube okulary, skrywające oczy, nawykłe do czytania głębokich myślicieli, takich jak Slavoj Żiżek czy Adam Michnik… Czy to mógł być naprawdę On? Wiedziałem, że ma wielkie zasługi dla miasta, państwa, klasy robotniczej – ba, nawet dla ludzkości. Nie spodziewałem się jednak, że tak szybko zasłuży sobie na pomnik, jeszcze za życia, choćby tymczasowy. Ale widocznie… Skoro przemądre władze miasta, tak skwapliwie uprzątające każdy znicz, haniebnie zaśmiecający troskliwie pielęgnowane, a niedalekie, Krakowskie Przedmieście, zezwoliły na umieszczenie na samym Placu Piłsudskiego Jego pomnika, to widocznie wiedziały, co robią. Kolejność też była właściwa: Piłsudski jako dziadek parkingowy gdzieś z tyłu, wśród aut, a On – z przodu, dumny i wspaniały.

Ale wciąż nie byłem pewien. Nieśmiało, na miękkich z wrażenia nogach zbliżyłem się do Popiersia. Zerknąłem na tabliczkę. Tak. To był On. Sam Wielki Restaurator z Krakowskiego.

Sądząc po transparentach i flagach, na których widniał polski orzeł wpisany w gwiazdę Dawida, dotykałem właśnie (w przenośni, rzecz jasna, bo nigdy nie ośmieliłbym się tam niczego dotknąć dosłownie, zwłaszcza że nieopodal widać było kilku ochroniarzy) kolejnego przebłysku geniuszu Wielkiego Restauratora, który tym razem objawił się w postaci aktu Sztuki Nowoczesnej. Wcześniej miałem już szczęście zapoznać się z innymi wykwitami tego wybitnego umysłu w tej właśnie sferze (wy też możecie tutaj), trzeba przyznać – natury mocno ezoterycznej. Zwykły, prosty, chłopski rozum nie jest w stanie przeniknąć głębi przesłania, jakie za nimi stoi. Ale też nie dla zwykłych, prymitywnych, ciemnych chłopów On jest. On jest dla mas, ale oświeconych!

Jedno było dla mnie jednakże jasne i wypełniło mą duszę radością: Wielki Restaurator zasługiwał
na ten pomnik jak mało kto. Myśląc z wdzięcznością o mądrościach, jakimi nas darzy na co dzień i od święta, a także dziękując w duchu państwu polskiemu, które poznało się na Nim w porę i co rok obdarza jego instytucję hojnymi dotacjami natury wszelakiej, złożyłem głęboki pokłon przed popiersiem.

I już ruszałem w kierunku Europejskiego, gdy przechodząc obok cokołu, na którym spoczywało popiersie Wielkiego Restauratora, rzuciłem okiem w tamtą stronę. Ujrzałem obraz jakoś tak mało pociągający. Tył Posągu, a dokładnie cokołu, wypełniały jakieś pakuły, styropiany, worki na śmieci, a może i ze śmieciami. Przyznaję – uroniłem łzę. „Jak można – pomyślałem – jak można. Taki wybitny, genialny umysł, a z tyłu jakieś pakuły…”.


Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka