Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
13298
BLOG

Niech się święci 11 listopada!

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 144

Najpierw wysłuchałem w radiu przemówienia pana prezydenta. Nie zawiodłem się: Bronisław Komorowski był w formie, jak zawsze, gdy przychodzi mu przemawiać publicznie. Jego spicz skrzył się niebanalnymi przenośniami i sformułowaniami, ale przede wszystkim był śliczną, dziecinną, infantylną bajeczką o szczęśliwym, mlekiem i miodem płynącym kraju, któremu nic nie zagraża i gdzie wszyscy ludzie rozumni są szczęśliwi, poza bandą frustratów, którym ciągle się coś nie podoba.

Kiedyś już rozkładałem na czynniki pierwsze przemówienie inauguracyjne prezydenta, gdzie rozwodził się nad tym, jak to nikt naszej suwerenności nie zagraża. Używał zresztą identycznych sformułowań jak dziś. Nie będę więc powtarzał, dlaczego sądzę, że przemówienie pana prezydenta nie miało wiele wspólnego z rzeczywistością.

Natomiast zaczyna do mnie docierać z całą wyrazistością prawda, iż na czele państwa polskiego stoi Wujek Dobra Rada, przykominkowy opowiadacz bajeczek, dobroduszny, starszy pan, któremu wszystko się ze wszystkim myli, niewiele rozumie z tego, co się wokół niego dzieje, ale w sumie jest z siebie zawsze zadowolony. Przecież ładnie powiedział.

Nie mogę tak na serio irytować się na tę sytuację, bo co się zirytuję, to mnie Bronisław Komorowski tak szczerze rozbawia, że zaczynam się śmiać. Ho ho! Ale się śmieję!

Tu nie mogę sobie darować, żeby przytoczyć twitterowy wpis kogoś, kto podpisuje się jako BronisławKomorowski.pl: „Już po wystąpieniu. Jestem bardzo zadowolony. Gdyby Premier umiał tak przemawiać, to politycznie bylibyśmy byli hen, hen w innym miejscu”.

 

Druga refleksja dotyczy popołudnia. Włączyłem na moment TV, akurat na czas, aby zobaczyć bandę kretynów, którzy poprzebierani w pasiaki blokowali legalny Marsz Niepodległości. Te pasiaki to świadectwo kompletnego skretynienia: nie dość, że jest to potężne nadużycie – mało, chamskie kłamstwo (mamy rozumieć, że dopuszczenie do Marszu Niepodległości prostą drogą prowadzi do obozów koncentracyjnych), to jeszcze jest to szarganie symbolu, jakim jest pasiak, dla swoich gówniarskich, zadymiarskich celów. Tym gestem blokujący utwierdzili mnie w przeświadczeniu, że są hołotą, z którą nie warto rozmawiać ani dyskutować.

Ale cała sytuacja jest kuriozalna: podszczuwana przez ważną gazetę lewacka gównarzeria bezkarnie zablokowała trasę legalnego, zatwierdzonego przez władze przemarszu przy całkowitej bierności policji. Oprawę medialną tej farsy pominę, bo musiałbym stać się już bardzo niecenzuralny. Próbuję jednak wyobrazić sobie odwrotną sytuację: lewactwo robi sobie manifestację przeciwko, dajmy na to, wyzyskowi kapitalistycznemu, a jej trasę blokuje ONR. Już widzę, jak wtedy nadawałby tefauen i co pisałaby „Wyborcza”.

A jeśli chodzi o akty przemocy – na razie czytałem o jednym: w pociągu pobito ludzi, jadących na Marsz Niepodległości do stolicy. Wylądowali w szpitalu. Hipotezy są dwie. Pierwsza: pobili ich bohaterscy antyfaszyści, których nie tylko nie należy za to karać, ale przeciwnie – powinni dostać jakąś nagrodę, najlepiej z rąk samego Adama. Druga: zakłamani narodowcy pobili się sami, żeby można było winą obarczyć bohaterskich antyfaszystów.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka