Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
540
BLOG

W odpowiedzi Igorowi - problem z szacunkiem

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 227

 

Igor Janke, które bardzo lubię i szanuję, zaapelował na swoim blogu o szacunek dla prezydenta Bronisława Komorowskiego. Igor ma tę cechę, że stara się godzić różne racje, odznaczając się przy tym czasami dobroduszną naiwnością. Te cechy zapewne sprawiły, iż nie dostrzegł kwestii dość zasadniczej: wiele osób może i ma prawo mieć problem z okazywaniem szacunku prezydentowi, który nie okazywał go sam swojemu poprzednikowi, a wiele wskazuje na to, że nie okazuje go nadal – może nie poprzednikowi, bo tego nic już dotknąć nie może, nawet najbardziej żenujące i najgłupsze wynurzenia członków lumpenelity w rodzaju Kory Jackowskiej – ale jego zwolennikom.

Otóż chcę Ci napisać, drogi Igorze, że ja również mam problem z wyznaczeniem granicy szacunku dla nowej głowy państwa. Z jednej strony czuję się państwowcem i obrażanie się na wybór większości Polaków uważam za dziecinne i małostkowe. Nie można odreagowywać frustracji z powodu przegranej, jeśli ktoś ją odczuwa, na osobie, sprawującej najważniejszy urząd w państwie. Nie można też zdeprecjonować urzędu poprzez deprecjację pełniącej go osoby. Muszę też powiedzieć, że wśród rozmaitych żartów z kandydata PO, na jakie trafiłem w necie, było wiele naprawdę zabawnych, ale też sporo niesmacznych. Do tych ostatnich zaliczam kpiny z nowej pierwszej damy. Jaka ona jest, taka jest, ale – by sprafrazować słowa Grubego z „Vinci” – innej nie będzie. To samo dotyczy prezydenta Komorowskiego (muszę się przyzwyczaić do tego zestawienia – „prezydent Komorowski”; jakoś nie chce się ułożyć pod palcami na klawiaturze).

Z drugiej jednak strony, drogi Igorze, granice szacunku dla siebie samego wyznaczył już dość dawno temu Bronisław Komorowski, wygłaszając z właściwą sobie swadą zdanie: „Jaka wizyta, taki zamach”. Można by jeszcze dorzucić, że przesunął te granice o wiele dalej, tolerując i ani słowem nie odcinając się od chamskich wywodów Palikota – ani w trakcie kampanii, ani tym bardziej po niej. Granice dla szacunku dla siebie przesunął po raz kolejny, zapowiadając usunięcie „symbolu religijnego” spod Pałacu Prezydenckiego, czyli poniekąd meldując wykonanie zadania „Gazecie Wyborczej”.

Nie wiem, czy wziąłeś to wszystko, Igorze, pod uwagę. Dla mnie zadanie jest bardzo trudne: gdzie postawić granicę. Choć nieraz zdarzało się, że mimo wszystkich zastrzeżeń dawałem jakiemuś politykowi przy okazji nowego otwarcia kredyt zaufania, tym razem dać go nie mogę. Mój kredyt dla PO jako całości, z bardzo nielicznymi, pojedynczymi wyjątkami, wyczerpał się ostatecznie po 10 kwietnia. Dotyczy to także prezydenta Komorowskiego.

Ze wszystkich sił będę się starał w mojej publicystyce oddzielić urząd od sprawującej go osoby. Urząd jako taki zasługuje na szacunek i o tym każdy pamiętać powinien. Osoba, która go aktualnie sprawuje, na razie na szacunek sobie nie zasłużyła. Będzie go ode mnie miała w minimalnym stopniu – takim, aby ofiarą jego braku nie padł właśnie sam urząd.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka