Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
219
BLOG

Oszczerstwa Sadurskiego

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Rozmaitości Obserwuj notkę 18

Czuję się w obowiązku sprostować oszczerstwa, jakie rzuca pod moim adresem prof. Sadurski. Jak widać, dołączył już do grupy Warzecha-bashers – osób, które charakteryzuje osobista wobec mnie niechęć, a niektóre wręcz obsesja na moim punkcie.
Otóż w komentarzach pod tekstem jednego z Warzecha-bashers Sadurski stwierdza m.in.: „Natomiast poważniejsza jest kwestia podejścia do wolności słowa – to stałe kasowanie ludzi, z którymi po prostu nie zgadza się. Ja też czasem kasuję, nie powiem, ale (1) dużo mniej, (2) tylko jak są inwektywy – nigdy za prezentowanie radykalnie odmiennych poglądów ode mnie, co zresztą łatwo zauważyć, skoro zazwyczaj jakieś 80 procent komentarzy u mnie wyrażają poglądy krytyczne”. Jest to kłamstwo, z którego Sadurski zapewne doskonale zdaje sobie sprawę.
Łatwo zresztą można to zweryfikować, sprawdzając, że pod każdym z moich tekstów jest wiele opinii krytycznych. Nie ma natomiast opinii chamskich oraz tych, które oparte są na schemacie: „Jako że pracuje pan w „Fakcie”, przyjmuje pan brukowy styl” lub „pana miejsce pracy odpowiada jakości pana wpisów” itp. Takie komentarze konsekwentnie kasuję, a ich autorów blokuję. Nie jest to żadne zaskoczenie, wie to każdy, kto odwiedza mnie regularnie: nie pozwalam używać wobec siebie pseudoargumentu wytrycha, odwołującego się do mojego miejsca pracy. Chór, który wtóruje obecnie Sadurskiemu, składa się w 90 procentach właśnie z osób zablokowanych z tych powodów, ewentualnie z powodu rażącego chamstwa we wpisach, choć często nie ujętego we wprost wulgarne słowa. Oczywiście z punktu widzenia Warzecha-bashers znacznie lepiej jest się przedstawiać jako ofiary mojej nieutemperowanej pasji do wycinania każdego, kto ma odmienne zdanie. Bo tylko to może ich jakoś nobilitować.
W kwestii mojego ostatniego wpisu prof. Sadurski argumentuje doprawdy absurdalnie. Zamiast odnieść się do istoty sprawy, czyli treści postulatów pana Bodnara, odsądza mnie od czci i wiary, bo odważyłem się podnieść rękę na „wybitnego prawnika młodego pokolenia”. Cóż ja poradzę, kiedy ów prawnik, raczej nie wybitny, co wynika z jego wywodów, gada kompletne bzdury? Dlaczego bzdury – napisałem, ale do tego prof. Sadurski już się nie odniósł. Zaatakował klasycznym argumentem z autorytetu, a raczej autoryteciku, bo na autorytet sobie pan Bodnar raczej nie zapracował.
Wreszcie kwestia wolności słowa. Nie mam wątpliwości, że większość Warzecha-bashers doskonale rozumie, że nie ma żadnej analogii pomiędzy zabanowaniem kogoś na własnym blogu a pozwaniem kogokolwiek do sądu w związku z wypowiadanymi przez niego ocenami. U siebie mogę zaprowadzać dowolne zasady i to też jest kwestia wolności słowa.
Ktoś w komentarzu napisał mi niedawno, że z prof. Sadurskim dzieje się coś niedobrego. Istotnie, dzisiejszy Sadurski z Sadurskim sprzed choćby półtora roku nie ma wiele wspólnego. Dowcipnego, otwartego, wstrzemięźliwego intelektualistę zastąpił agresywny, kłamliwy, chamowaty osobnik, z którym dyskusja nie należy do przyjemności. Szkoda. Może dawny Sadurski kiedyś jeszcze wróci.

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości