Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
153
BLOG

Retoryczna żonglerka Galopującego Majora

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 48

Spośród zatwardziałych postępowych doktrynalnych lewicowców w Salonie24 najbardziej strawny jest Galopujący Major – pisze nawet z pewnym wdziękiem, choć nie potrafi się wyzbyć prawniczego zadęcia, charakterystycznego zresztą dla tej profesji, której przedstawiciele sądzą, iż weszli w posiadanie jakiejś tajemnej wiedzy, która daje im władzę nad prawdą.
GM spłodził ostatnio post pod niezwykle eleganckim tytułem „Liberałom mięknie rura” na temat rzekomej nielogiczności tychże „liberałów” w kwestii „kontraktu” (nie da się tego pisać bez cudzysłowu) na eutanazję. Niestety, jak to zwykle u niego bywa, GM dostosował swój wywód do własnych możliwości argumentacji, stosunkowo zgrabnie omijając kilka istotnych kwestii, a w tym także istotę rzeczy.
Zacząć trzeba od tego, że GM – zapewne świadomie, bo nie podejrzewam go o nieznajomość rzeczy – błędnie zidentyfikował swoich adwersarzy jako „liberałów”. Otóż liberał „bezprzymiotnikowy”, a więc także liberał w sferze poglądów na życie i jego wartość, zgodziłby się w pełni z GM, który, jak rozumiem, jest entuzjastą eutanazji w każdej formie. GM najwyraźniej nie polemizuje zatem z liberałami, ale z konserwatywnymi liberałami lub raczej konserwatystami (bo liberalnego poglądy na własność i gospodarkę są w moim przekonaniu oczywistą pochodną konserwatywnej postawy). Konserwatystę od ortodoksyjnego liberała różni kilka zasadniczych kwestii, np. przekonanie o nadrzędnej wartości życia – z pewnymi ewentualnie zastrzeżeniami, dotyczącymi np. prawa do zabrania tego życia jako sposobu na wypełnienie sprawiedliwości przez państwo lub sytuacji wojennej. Nie ma w tym żadnej niespójności, ale nie to jest teraz przedmiotem dyskusji.
GM konserwatystą z całą pewnością nie jest i w związku z tym nie przyznaje ludzkiemu życiu jakiejś szczególnej wartości, poza oczywiście poprawnymi politycznie zobowiązaniami, wynikającymi z postępowych „praw człowieka”, zdalnej empatii wobec ofiar konfliktów zbrojnych czy innych podobnych retorycznych chwytów. Traktuje ludzkie życie – co wynika wprost z jego wpisu – jako każdą inną własność, jakiś przedmiot, który może być przedmiotem kontraktu i którym można dowolnie dysponować, jak swoimi finansami albo samochodem. Jest oczywiste, że wobec takiej rozbieżności co do podstawowego założenia, z jakiego wychodzimy, nie może być zgody konserwatysty z postępowym GM. Jeśli jednak zdamy sobie z tej różnicy sprawę, cała niby ironiczna krytyka konserwatystów, nazywanych błędnie liberałami, skonstruowana przez Majora, traci sens. Szanując nawzajem swoje stanowiska, można by poprzestać właśnie na stwierdzeniu istnienia tejże światopoglądowej różnicy i wszystkich wynikających z niej skutków. I tyle.
Prześledźmy jednak inne argumenty GM (nie będę ich tu przywoływał, posłużę się numerami, które nadał im Major; proszę zerknąć na jego blog).
1. Argument ten opiera się na założeniu, że sytuacja, w której zachodzą pewne materialne, określone okoliczności – np. zmienia się kurs waluty – jest identyczna z sytuacją, gdy człowiek w wyniku okoliczności losowych znajduje się de facto w odmiennym stanie świadomości, niemożliwym do wyobrażenia dla kogokolwiek innego. To, moim zdaniem, interpretacja całkowicie niedopuszczalna. Kwestii dotyczących ludzkiej świadomości i ludzkiego życia nie można porównywać z kwestiami dotyczącymi finansów czy wyniku zawodów sportowych. Te sytuacje w żaden sposób nie są z sobą tożsame. W przypadku np. kontraktów futures mówimy o pewnych wydarzeniach zewnętrznych wobec osoby zawierającej taki kontrakt. W przypadku „kontraktu” na eutanazję mówimy o sprawie, bezpośrednio dotykającej tożsamości i świadomości kontrahenta.
2. Tu właśnie objawia się podstawowe nieporozumienie co do głównego założenia. GM stosuje zresztą specyficzny zabieg erystyczny: zamiast przyznać, że ta różnica wyklucza porozumienie, próbuje krytykować odmienny punkt widzenia, przyjmując jako podstawę tej krytyki właśnie to założenia, co do którego nie ma pomiędzy stronami sporu zgody.
3. Jak wyżej – dyskusja o ludzkim życiu w takich kategoriach jest dla konserwatysty niedorzeczna.
4. To już technikalia. Inna sprawa, że z mojego punktu widzenia istnieje poważne pytanie: czy należy ratować samobójców? I odpowiadam: tak, ponieważ w ich przypadku zachodzą dokładnie te same okoliczności, co w przypadku eutanazji. Ich desperacki krok jest zawsze wynikiem stanu emocjonalnego, który jest skutkiem danych okoliczności. Te zaś mogą się zmienić. Człowiek wierzący dodaje, że ratowanie samobójcy to ratowanie człowieka przed popełnieniem grzechu śmiertelnego.
5. Klasyczne dla lewicy, z zasady lekceważącej takie kwestie jak tradycja i dziedzictwo kulturowe. Tak naprawdę nie jest to dyskusja o eutanazji, ale o stosunku do korzeni naszej cywilizacji i różnych jej emanacji (bo była też przecież np. Sparta, która w praktyce realizowała postulat eutanazji skrzyżowany z eugeniką).
GM nie zajmuje się natomiast jednym jeszcze niezwykle istotnym argumentem, wynikającym z doświadczenia: powszechnym nadużywaniem systemu w tych krajach, gdzie eutanazja została zalegalizowana w jakiejś postaci lub jest tolerowana. Trafiłem gdzieś niedawno – niestety, w tej chwili nie jestem w stanie przypomnieć sobie, gdzie, ale postaram się te dane odnaleźć – na wstrząsające liczby, mówiące m.in. o zabijaniu nowo narodzonych dzieci, które – według dokonujących eutanazji lekarzy – nie mają szans na tzw. normalne życie (ciekawe, kto definiuje, co to jest „normalne życie”), a także mówiące o tym, jak wielka jest liczba eutanazji dokonywanych w Belgii i Holandii w wątpliwych okolicznościach. Te de facto przestępstwa w ogromnej większości nie są jednak ścigane. Nie ma wątpliwości, że w kwestii eutanazji działa prawo równi pochyłej: zrobienie choćby małego wyłomu w restrykcyjnym zakazie otwiera drogę do skutków, których nikt nie jest w stanie kontrolować.
Podsumowując – pomiędzy konserwatystami a postępowcami w rodzaju GM istnieje różnica w przyjmowanych założeniach i jest to różnica, w mojej opinii, cywilizacyjna. Cała reszta wywodów Majora to jedynie prawnicza żonglerka retoryczna.

 

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka