Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha
192
BLOG

Szybka refleksja wyborcza: zero zdziwień

Łukasz Warzecha Łukasz Warzecha Polityka Obserwuj notkę 71

Wyniki są już mniej więcej znane, zaskoczenia nie ma. Wbrew sondażom, PiS nie został zdruzgotany, a jedynie pokonany. Niektórzy porównują jego wynik z nieco lepszym wynikiem wyborów parlamentarnych sprzed dwóch lat, ale te wybory z wczorajszymi jednak porównywać się nie dadzą. Inna jest mobilizacja elektoratu, inna kampania, a i okoliczności inne. Porównywałbym raczej z wynikami sondaży, które sugerowały, że PiS zbierze o ładnych kilka punktów mniej. Tymczasem wynik, oscylujący wokół 30 proc., sygnalizuje moim zdaniem tendencję wznoszącą, choć daleko jeszcze do przełamania impasu, w jakim bez wątpienia notowania PiS się znajdują.
PO ma wynik wciąż wysoki i zgadzam się tu całkowicie z Igorem, gdy pisze, że to jest wynik niezasłużony. Ostatnie dwa lata w żadnym wypadku nie uzasadniają takich notowań, ale cóż – wyborcy chcą inaczej. Przyczyna jest dość oczywista: po pierwsze – umiejętna socjotechnika (choć ta metoda raczej się wyczerpuje) w połączeniu z wciąż jednak relatywnie niezłą sytuacją ekonomiczną oraz, po drugie, brak alternatywy, która potrafiłaby zawalczyć o centrum. PiS postawił bowiem jednak w zasadniczej fazie kampanii na mobilizację swojego tradycyjnego elektoratu i być może była to w tym momencie dobra decyzja. Jeśli jednak w którymś momencie PiS nie zdecyduje się zawalczyć o centrum, dominacja PO może nie zostać przełamana jeszcze długo. Będę wracał do swojej wiele razy powtarzanej tezy, że walka powinna toczyć się o centrum i na tym polu Jarosław Kaczyński powinien pracować.
Niemal wszyscy zachwycają się klęską Libertasu. Ja mam jednak mieszane odczucia. Declan Ganley, który protestuje – i słusznie – przeciwko nazywaniu go eurosceptykiem, ma jednak do powiedzenia wiele ciekawych i inspirujących rzeczy o sposobie funkcjonowania UE, a zwłaszcza o tzw. deficycie demokracji. Można się z nimi nie zgadzać, ale pytania, jakie stawia, domagają się odpowiedzi. Nieszczęście Ganleya polega na tym, że w Polsce związał się w niewłaściwymi ludźmi, którzy zafundowali jego partii promocję w najgorszym stylu.
Przyglądałem się oczywiście personaliom. I tu kilka przykrych refleksji oraz kilka drobnych satysfakcji. Pierwsza to wspaniały wynik Zbigniewa Ziobry. Nie dlatego, żebym uważał, że Ziobro okaże się świetnym eurodeputowanym, choć nigdy nic nie wiadomo. Cieszy mnie raczej porażka Róży Thun, której naiwny euroentuzjazm mocno mnie razi, a wspólny z Joanną Senyszyn występ na spotkaniu wyborczym Ziobry był jedną z największych żenad tej kampanii.
Coraz gorsze mam zdanie o wyborcach z Warszawy, skoro bez żadnej refleksji popierają masowo Danutę Hübner, osobę o wątpliwym życiorysie, która nie powiedziała chyba w swoim życiu ani jednego zdecydowanego i klarownego zdania.
Żałuję, że kilku niezłych posłów PiS jedzie do Brukseli. Szczególnie dotkliwy będzie brak w polskim Sejmie Pawła Kowala. Szkoda też Tadeusza Cymańskiego, choć jego kompetencje jako europosła budzą moje spore wątpliwości.
Szkoda mi, że nie ma miejsca w PE dla Marka Jurka – polityka bardzo inteligentnego, o wielkiej wiedzy, z klasą i stanowczymi poglądami, których jest gotów bronić nawet za cenę stanowiska i kariery politycznej. Człowieka, którego bardzo szanuję, nawet jeżeli nie we wszystkim się z nim zgadzam.
Ciekaw jestem, jak będą sobie radzili eksperci, którzy zostali europosłami: Marek Migalski (PiS) i Rafał Trzaskowski (PO). Ten ostatni, do niedawna w Centrum Europejskim w Natolinie, swoją wiedzą i kompetencjami przebija prawdopodobnie niemal wszystkich zdobywców mandatów.
Zabawna może być obserwacja poczynań Joanny Senyszyn, która teraz będzie mogła swoją lewacką wiochę odstawiać w Parlamencie Europejskim zamiast w polskim, co może jest jednak pewną ulgą.
Mam nadzieję, że mandat zdobędzie Bogusław Sonik, europoseł bardzo pracowity i rzetelny, którego poświęcenie przez PO na rzecz Róży Thun uważam za skandal z punktu widzenia dbania o polski interes w PE.
Ciekaw jestem, jak radzić sobie będzie prof. Ryszard Legutko. Wreszcie ogromnie mi szkoda, że do PE nie dostaje się z okręgu poznańskiego Konrad Szymański, jeden z najlepszych polskich europosłów, który mógł się pochwalić naprawdę konkretnymi dokonaniami. Być może gdyby nie przetasowania, jakich na listach dokonywał Jarosław Kaczyński i gdyby Konrad Szymański wystartował jednak, jak poprzednio, z Wrocławia, znalazłby się teraz w PE.

 

Oto naści twoje wiosło: błądzący w odmętów powodzi, masz tu kaduceus polski, mąć nim wodę, mąć. Do nieznajomych zwracamy się "pan", "pani".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka